środa, 6 listopada 2013

Tarta z kurczakiem i brokułami + bonus: jak rzucić palenie!

Dziś proponuję Wam pyszną tartę z kurczakiem i brokułami. Pikantna, wyrazista i całkiem prosta w przygotowaniu. Ma też inną zaletę: wszystko można naszykować wcześniej. Gdy mąż wraca z pracy o 20 to szczerze mówiąc nie jest dla mnie pora na gotowanie. Swoje obowiązki wolę wykonać wcześniej a wieczorem tylko wstawić do piekarnika i mieć świeżo przygotowany obiad. Ta tarta mi to umożliwia. Wszystko przygotowuję sobie w ciągu dnia, a wieczorem mam tylko ciasto do rozwałkowania i - obiad gotowy!


 


Potrzebujesz: (na tortownicę 26 cm średnicy)

Ciasto:
1 szklanka mąki pszennej
1 łyżka oliwy
60g masła
3 łyżki wody
pół płaskiej łyżeczki soli
szczypta pieprzu

Sos:
150g startego żółtego sera
3 jajka
200 ml śmietany 18%
ostra papryka
3 ząbki czosnku


W rolach głównych:
0,5kg piersi kurczaka
pół brokuła (jeśli szalejesz na punkcie tego warzywa użyj 3/4)
przyprawa złocista do kurczaka
ostra papryka

Przygotowanie:
Składniki ciastaa zagniatamy. Przykrywamy i odstawiamy do lodówki
Kurczaka kroimy w kostkę. Doprawiamy obficie przyprawą złocistą i łyżeczką ostrej papryki. podlewamy 5 łyżkami oliwy, dokładnie mieszamy i wstawiamy do lodówki.
Brokuła dzielimy na różyczki i wrzucamy do osolonego wrzątku na 3 minuty. odcedzamy.

Ciasto rozwałkowujemy na placek. Wykładamy nim formę do tarty lub tak jak ja tortownicę. Nakłuwamy widelcem.
Mięso smażymy. Gdy będzie gotowe przekładamy na ciasto. Dodajemy brokuła i wyrównujemy. Wszystko równomiernie zalewamy sosem.

Tartę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 25 minut. Wyjmujemy, gdy ser zacznie się rumienić. To zależy od piekarnika, więc samemu trzeba pilnować.

Smacznego!



xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx



Pozwolę sobie na odejście od tematu gotowania. Mam nadzieję, że nikt się o to nie pogniewa ale uważam, że jeśli choć jedna osoba z tego skorzysta to zdecydowanie warto temu chwilkę poświęcić. Nie będę dla jednej wypowiedzi osobnego bloga zakładała przecież :)
Dziś mąż mi uświadomił, że mija pół roku odkąd nie palę. On mi to uświadomił, bo sama zdażyłam juz zapomnieć i w życiu by mi nie przyszło do głowy, że akurat jakaś niby-rocznica wypada. Dla mnie temat papierosów jest już dożywotnio zakończony. Już nigdy więcej nie sięgnę po papierosa.
Przez te pół roku miałam sporo pytań : jak? Jakieś leki, cuda, wianki, modlitwy, egzorcyzmy? Po krótce spróbuję wyjaśnić i podać Wam moją metodę. Bez cudów, leków i modlitw. To wszystko jest zbędne, bo nałóg siedzi tylko i wyłącznie w naszych nawykach. A nasze nawyki zależą od nas.

Kilka zasad, którymi się kierowałam:

1.Unikałam sytuacji, które kojarzyły mi się z paleniem.
Przykład? poranna kawa. Poranna kawa i papieros to rytuał, który mi towarzyszył każdego dnia przez 15 lat. Wiedziałam od początku, że nie zniosę tego poranka bez papierosa. Więc kompletnie go sobie przeorganizowałam. Kawę wypiłam w pośpiechu, bo zaplanowałam, że zakupy spożywcze zrobię rano, a nie po południu. Tym sposobem 7 rano byłam przy otwarciu sklepu. Zamiast otrzeźwiać się kawą zrobiłam to spacerem. Wybrałam dalszy sklep, by cały zabieg zajął mi więcej czasu i na dłużej odciągnął moje myśli o papierosach.
2. Unikałam alkoholu.
Wie to każdy palacz. przy alkoholu chce się palić i koniec i kropka. Póki nie poczułam się wystarczająco pewnie - nie wypiłam nawet łyka, żeby mnie nie ciągnęło do palenia. Już po miesiącu od rzucenia palenia wypiłam drinka - i nic. Nie chciało mi się palić. Odzwyczaiłam się i po problemie.

3. Unikałam palących osób.
Tym, których unikać nie możecie zwyczajnie powiedzcie: rzucam, nie pal przy mnie, proszę. Jeśli ktoś tego nie uszanuje to zerwijcie z nim wszelkie kontakty. Aż zadzwoni do Was i powiadomi, że już szanuje Wasz wybór i więcej przy Was nie zapali, póki nie wyrazicie na to zgody. Przy mnie już od dawna można palić, ale na początku byłam słaba i drażliwa pod tym względem. Musiałam jasno postawić granicę bo niektórzy podśmiewali się ze mnie że "a na pewno nie dasz rady!". To bardzo pomaga... ;/ Zignorujcie ich i zerwijcie kontakt, i tyle. Dziś nie tęsknię ani za tymi ludźmi, ani za papierosami.

4. Wykorzystywałam każdą sytuację która uniemożliwia palenie.
Tak jest! Miejsca, w których nie można palić? Pełno mnie tam było. Kino, basen, restauracja. Bardzo fajne spędzenie czasu, a z basenu nikt na papierosa nie wychodzi :) Nie myślisz o tym. Wykorzystuj każdą okazję, w której nie myślisz o papierosach. Jeśli masz babcię, która nie lubi Twojego palenia a Ty z szacunku do niej nie palisz, gdy ją odwiedzasz - wpadaj do niej 7 razy w tygodniu. babcia będzie wniebowzięta a Ty ułatwisz sobie rzucanie palenia! Szukaj takich okazji, stwarzaj je i wykorzystuj.


Już po tygodniu przestaje sie myśleć o papierosach. Po 2 tygodniach przychodzi myśl: wygrałam! Po miesiącu można przebywać z palaczami i im współczuć.
Wszystko rozchodzi się o ten pierwszy tydzień. A tydzień to potrafimy wytrzymać bez jedzenia i przeżyjemy, więc tym  bardziej potrafimy przeżyć tydzień bez papierosów. potem jest już z górki.
Nie odkładajcie decyzji na "od jutra, od poniedziałku, od marca" bo to jedno wielkie oszukiwanie samego siebie. od teraz i już.

Z całego serca życzę Wam powodzenia i wytrwałości. To tylko jeden tydzień! Potem obrośniecie w piórka z dumy i zaczniecie zapominać o papierosach.


2 komentarze:

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...